Tak dobrze żarło, a zdechło - jakby to powiedziała moja psorka z liceum. Po pasjonujących fragmentach wstępnych, które wprowadzały nas w skomplikowany i zawiły świat sprzętu, gadżetów, miejsc i towarzystwa do biegania, sztuczek motywacyjnych itepe i itede nastały znacznie mniej ciekawe rozdziały o treningu. Nuda Panie. Nuda. Rozgrzewka, rozciąganie (z liną?), różne środki treningowe, ćwiczenia, praca nad szybkością i wytrzymałością, plany treningowe. <Ziew>.
Nic się nie dzieje! Same mądrości, o których nawet nie śmiem głosu zabierać, nie mówiąc już o jakimś opisywaniu, cytowaniu czy niedajboże konstruktywnej krytyce...
Ale żeby zaspokoić oczekiwania kilku bystrzaków, którzy (wiem to) czekają z niecierpliwością na ciąg dalszy amerykańskich rad jak pokonać maraton, wybrałam specjalnie jeszcze kilka perełek. Przepisać sto razy, zapamiętać, wydrukować i na lodówce magnesem przyczepić.
- Większość szlaków porastają korzenie. Jeśli nie będziesz podnosił stóp wystarczająco wysoko, stawiając każdy krok, możesz potknąć się o te korzenie i się przewrócić.
- Choć wiejskie drogi są zwykle ciche i spokojne, to jeśli spotkasz jakieś niepożądane towarzystwo i będziesz wołał o pomoc, istnieje ryzyko, że nikt Cię nie usłyszy.
- Jeśli będziesz biegała tą samą trasą każdego dnia o tej samej porze, ktoś może się na Ciebie zaczaić, by spróbować zrobić Ci krzywdę.
- Bieg w tę i z powrotem polega na tym, że biegniesz przez określony czas, a następnie zawracasz i biegniesz tą samą drogą, którą właśnie pokonałeś.
- Biegaczy można podzielić na dwie kategorie: tych, którzy noszą chusteczkę i w razie potrzeby ją wyciągają i delikatnie wydmuchują nos oraz tych, którzy tak nie postępują.
- Podczas długich biegów i ćwiczeń nie wyrzucaj pustych opakowań po żelu na drogę - to śmiecenie!
- Jeśli nie masz możliwości by przespać w nocy 8-12 godzin, pomyśl czy nie mógłbyś się zdrzemnąć w którymś momencie dnia albo zaraz po pracy.
Ale żeby maraton bez śniadania?
Odradzam Ci jedzenie czegokolwiek rano w dniu maratonu - pisze
T. S. Drenth. Będziesz miał mnóstwo okazji do uzupełnienia paliwa po wyścigu. W momencie startu będziesz na nogach przez mniej niż godzinę, więc nie zdążysz zgłodnieć. Nikt nigdy nie umarł z głodu tylko z powodu niezjedzenia śniadania, ale dla wielu osób jedzenie wtedy, kiedy nie powinno się tego robić, skończyło się wymiotami na trasie wyścigu.
Że tak bez owsianki mam wybiec? I bez kromki z miodem? No nie wiem, nie wiem...
Osłabłem.
OdpowiedzUsuńJak przeczytam i zrozumiem, to skomentuję.
A czy to już ostatnia część?
Ostatnia. Więcej nie dam rady.
UsuńTeraz już wiem dlaczego mi tak kiepsko idzie - to przez śniadanie - Tylko jak bez niego biegać po 12 godzinach snu :), a i co najmniej godzinie oczekiwania na start i jeszcze dwóch godzinach bez jedzenia przed snem (ale tylko lekki posiłek) uff w sumie to z 15 lub więcej godzin bez niczego konkretnego w ustach - no cóż dziwna teoria:)
UsuńTaaa, autorka wyraźnie podkreśla, aby nie wciągać już nic po godz. 18.00 w dniu poprzedzającym maraton. Już na samą myśl o tej przedstartowej głodówce robię się głodna ;)
UsuńPrzecież to oczywiste, że jedzenie śniadania przed maratonem nie ma sensu. Głupota w najczystszej postaci. Co za idiota jadłby śniadanie w dniu maratonu! No.
OdpowiedzUsuń"Bieg w tę i z powrotem polega na tym, że biegniesz przez określony czas, a następnie zawracasz i biegniesz tą samą drogą, którą właśnie pokonałeś" - człowiek uczy się całe życie.
Dzięki za maraton dla bystrzaków!
A napisali jak się nazywa bieg, który polega na tym, że biegniesz przez określony czas, nie zawracasz a i tak dobiegasz do punktu z którego wybiegłaś? A tak na marginesie czy któraś z zacytowanych rzeczy jest nieprawdziwa? Co się tak czepiacie tych korzeni, spróbujcie nie podnosić nóg a zobaczycie co się stanie ;)
OdpowiedzUsuńTy się tu nie mądrz, tylko lepiej powiedz do której kategorii biegaczy należysz, tych co dmuchają w chusteczki czy tych, którzy tak nie postępują ;) No!
Usuń- odparła Bo-Cięta-Riposta!
UsuńCicho tam! Bo banować będę!
UsuńPfff! Zobaczymy, czy będziesz taka cwana jak tu sprytny lisek wpadnie :-)
Usuńale o co chodzi z tym lisem?
OdpowiedzUsuńNo tak. Lisek musiał, że tak powiem, wypłynąć. Bo to jest bardzo sprytny lis ;)
OdpowiedzUsuńDużo sprytniejszy niż nam się wydawało.
UsuńTo wyjdzie wreszcie na jaw ta mroczna tajemnica liska?
OdpowiedzUsuńOna nie jest mroczna, tylko śmieszna.
OdpowiedzUsuńBo! Czyń honory!
No proście mnie jeszcze, proście!
OdpowiedzUsuń