18.01.2012

WB2

No i mnie trochę zniechęcili do pisania mądralińscy z forum głoszący idee, że takie pisanie "przebiegłam", "nie przebiegłam" to sensu nie ma. Że takie pitu pitu niby. Może dla nich sensu to faktycznie nie ma (bo w sumie jak?), ale dla mnie jednak ma. Zwłaszcza, że wciąż za wiele osób nie wie o mojej pasji, a reszta i tak nie rozumie ;)

Tak więc bieg ciągły już za mną. A nawet dwa. Podczas pierwszego, ubiegłotygodniowego (40 min) problemem było utrzymanie ustalonego na WB2 tempa tj. 5:14 (na wszelki wypadek, aby nie przekroczyć "pułapu" biegłam szybciej i wyszło 5:06). Bieg dzisiejszy zaś to nieustanna walka z wiatrem. Miejscami miałam wrażenie, że poruszam się jak w wodzie. Czyli w miejscu. Tempo udało się utrzymać w granicy błędu ;), ale za to było dłużej, bo 47 minut.

Nie takie WB2 straszne, jak go malują... Choć oczywiście trening jest ciężki i nie wyobrażam sobie, że mogłabym go zrobić w 3 zakresie... Co ciekawe, najtrudniejsze są pierwsze kilometry, potem jak już złapię rytm i włączę tempomat ;) to jest co całkiem przyjemne. Pod warunkiem, że nie ma wiatru.

A teraz kolejna dobra wiadomość. Nowe butki mam ;) Bo ponoć trzeba mieć dwie pary i zmieniać, aby się mięśnie nie przyzwyczajały. Pffff, ja to mogę mieć nawet 3! Do każdej koszulki ;)

Nike Lunarglide 2 za rozsądną cenę na Allegro (polecam sklep Distance but1) i w dodatku bardzo ładne. Z racji kolan, które wciąż dają o sobie znać (zwłaszcza kurcze lewe) oraz bolącego prawego śródstopia (czy pisałam już gdzieś kiedyś, że sport to zdrowie?) zdecydowałam się na zakup butów o większej amortyzacji niż obecne Pegasusy 27. Zobaczymy. Dziś biegało nam się całkiem fajnie i myślę że się zaprzyjaźnimy ;)


A poza tym śliczną zimę mamy za oknem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz