I tak pierwszy typowo jesienny bieg mam za sobą. 11 stopni C sprawia, że biegnie się inaczej. Zdecydowanie lepiej! Kolana nie bolą (dopiero pod koniec się odezwały), mało ludzi, rześkie powietrze i jakby zmęczenie mniejsze? 14,5 km przebiegłam w średnim tempie 5:58 więc jak na mnie całkiem wporzo. A nawet bardziej. Może to zasługa nowych ciuszków? No bo oczywiście musiałam się skusić na drobne zakupy w http://www.tchibo.pl/, które akurat wypuściło nową kolekcję dla zimowych biegaczy. A że ceny są tam całkiem przystępne, a jakość również nie odbiega od naprawdę dobrych standardów (sprawdzone na snowboardowej bieliźnie termoaktywnej) - zaszalałam ;)
Wybrałam taką oddychającą bluzę - zdała dziś egzamin w 200%. Bardzo wygodny krój, długie rękawy, no i faktycznie i oddycha dając równocześnie ciepło i komfort.
I jeszcze taką koszulkę - ostatecznie też na +, chociaż, mimo iż długa to podwijała mi się trochę na dole.
Aha, i wykopana z szafy czapka z daszkiem - mimo iż pewnie wygląda rasowo - u mnie się nie sprawdza. Zmarzły mi uszy, więc jednak bawełniana opaska będzie lepsza. Zwłaszcza, że za 1 grosz dostałam takową w Tchibo za zakupy powyżej 100 zł. Normalnie kawowy interes życia ;)
Gdybym jeszcze nie musiała wybiegać z domu lekko po 17.00 by zdążyć przed zmierzchem (i tak nie daję radę i wracam w ciemnościach) to jesienne bieganie byłoby wręcz idealne. Bo naprawdę w rytmie bitów Abradaba oraz przy muzie Buldoga biegało mi się dziś rewelacyjnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz