Uścisnęłam dłoń Mistrzowi Polski Juniorów w triathlonie na dystansie uciewkłomijakim, widziałam na żywo rower czasowy z lemondką, minęłam się w drzwiach z panem Grassem (tym! uśmiechnął się nawet, jak nic musi mię kojarzyć) oraz nauczyłam się sprawnie zmieniać dętkę i przećwiczyłam dokładnie co i jak robić w T1 (mówcie mi Profesorze). Były też trzy baseny, jeden z nagrywaniem techniki pływania z dołu, góry i z boku, a drugi z kosmicznymi ćwiczeniami młynka oraz testem na 400 m. Napisać, że byłam na tym dystansie o minutę lub półtorej gorsza od najlepszych z naszej grupy, czy też pocieszać się, że jakby nie patrzeć mam życiówkę (8:12) oraz że zdublowałam takich dwóch innych? :) Trzeci basen był hardcorowy, po ćwiczeniach na rotację ramion ("bardzo ładnie Bo"), 12 razy 100 m kraulem z pullboyem, z czego co trzecia stówa na maksa. Prawie umarłam.
Jeszcze ciekawy wykład o pływaniu i trenowaniu pod wody otwarte był oraz dwa treningi biegowe. Jezzzu, jak ja jednak uwielbiam to bieganie! Pływanie jest fajne, kręcenie też, ale bez dwóch zdań, bieganie rządzi! Głupia sprawa, że potrzebowałam aż kontuzji, aby to sobie przypomnieć. Muszę jednak dodać, że ciut ciężej biega mi się w tym sławnym mikroklimacie alpejskim, który panuje w Szklarskiej. Ponoć to minie, organizm musi się przystosować, a mój zapewne zrobi to w dniu wyjazdu do domu.
Był też trening kolarski. Z wiadomych przyczyn obawiałam się go najbardziej. Ale jakoś poszło, machnęliśmy (z grupą początkującą, która wcale takową nie jest) 60 km po górkach, więc liczę jako 90 km. Na dodatek treneiro pochwalił, że ładnie Bo i że prawie tak jak chłopcy. Wiatr identyczny jak na mojej Ukrainie, ale muszę przyznać, że asfalt to my mamy lepszy ;) I zdecydowanie bardziej kompletny. A scenariusz całej jazdy wyglądał mniej więcej tak. Wszyscy odjeżdżają mi na zjazdach, a potem ja wykorzystując pewną tajemną acz niezwykle skuteczną technikę kręcenia pod górę, doganiam ich na podjazdach, wyprzedzając nawet co niektórych. Aż strach pomyśleć, co będzie jak przestanę wreszcie (a przestanę) bać się zjeżdżać z górki! :)
Nie szukaj mnie na obrazku |
Oprócz tego, że bardzo się staram i do wszystkiego przykładam, jestem też wielkim uchem i okiem. Nie ukrywajmy, moja wyczytana wiedza o tri jest dość uboga i z przyjemnością ją tutaj wzbogacam. Obserwuję, słucham i koduję. Że na przykład bikefitting jest absolutnym must have, a nie żadnym tam marketingowym dyrdymałem i że warto zainwestować. Że długie wyleżenie w kraulu jest archaiczne i że liczy się przede wszystkim kadencja i kajaking. I że innych też boli tyłek po 50 km kręcenia, a myślałam że tylko moja przypadłość. No i – co przyjęłam z nieukrywaną radością - są też tacy, którzy w kasku wyglądają gorzej ode mnie...
Ale najważniejsze i największe odkrycie jest trochę innej natury. Triathloniści też mają fajne łydki. Serio.
A info na FB o nowym wpisie to gdzie?? :)
OdpowiedzUsuńJaka czujność! Poprawiam się, już jest :)
UsuńWczoraj byłem na warsztatach z pływania w otwartych akwenach. I to ja byłem tym dublowanym. Przez niektórych dwukrotnie. Trochę mnie to najpierw zdołowało, ale potem zmotywowało do tego, by bardziej zaper... ;)
OdpowiedzUsuńJak ja jestem dublowana, to ta woda od razu jakaś gęściejsza. Nie da się szybciej i już ;)
UsuńUwielbiam Twoje wpisy ;) Poza tym powodzenia w przygotowaniach :) Zazdroszczę minięcia się z panem Grassem...ja go tylko widuję w snach ostatnimi czasy ;P
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jak go będę mijać raz jeszcze pozdrowię od Fanki ;)
UsuńWidzę, że na obozie strojem za bardzo bym nie odstawał - trzepak na trzepaku ;)
OdpowiedzUsuńPrzekażę kolegom. Wraz z pozdrowieniami od Błażeja Suchą Szosą ;)
UsuńKoniecznie. Czytelnictwo mi wzrośnie. W końcu nikt nie jest tak wiernym fanem jak hejterzy ;) Z pozdrowieniami od trzepaka nieobozowego dla trzepaków obozowych.
Usuńmega wpis :) świetnie się czyta, może kiedyś zafunduję sobie taki obóz bo recenzja znakomita tylko się dobrze pływać muszę nauczuć:)
OdpowiedzUsuńCo to jest "rower czasowy z lemondką"??? To nie sprzęt z książki Lema?
OdpowiedzUsuńTo taka rowerowa wyścigówka z nakładką na kierownicę, na której w przewygodnej, aerodynamicznej pozycji opierając się na przedramionach ironmeny mkną 80km/h.
Usuń