25.09.2012

Pomożecie?

Słuchajcie Warszawiacy, przyjezdni i okolica. Jest sprawa. Pewnie nie wszyscy wiecie, ale w najbliższą niedzielę blisko 8 tys. ludzi biegać będzie po Warszawie. 30 września odbędzie się 34. Maraton Warszawski. I potrzeba nam kibiców.

Powiecie zapewne, w dupie was mamy. Po lesie sobie biegajcie, biegacze wy &#@&^%$@#$! Nie blokujcie nam ulic, mostów i wiaduktów! Sio za miasto i na wieś! Pozwólcie normalnie - jak każdej niedzieli - dotrzeć nam spokojnie do kościoła, na plac zabaw, nad Wisłę lub chociaż do galerii handlowej. Poza tym - jak zwykle od ponad 30 lat - nikt nas o tym maratonie nie uprzedził. Won!

A ja Wam powiem: kibicujcie! Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo bardzo bardzo możecie nam swym dopingiem pomóc. I sprawić, że wielomiesięczne przygotowania uwieńczymy fantastycznym zwycięstwem. Ba, stać się może nawet coś więcej. Nie nam, ale Wam. Bo widząc nasz trud, wysiłek, ale i ogromną biegową radość oraz wiatr we włosach, sami zechcecie pobiegać. I pobiegniecie. Wiem to.

No. To skoro już Was przekonałam, to teraz konkrety. Jak można?

Po pierwsze primo zapoznajcie się z trasą 34. MW, by wiedzieć gdzie nas znaleźć (oraz ew. dla tych co nas nie lubią - jak ominąć). Jeśli zaś chcecie wiedzieć, o której godzinie w danym miejscu przebiegać będzie osoba celująca w konkretny czas (np. ja - na 3:45) skorzystajcie z tego ustrojstwa. Kibicować można albo wzdłuż trasy, albo na mecie, na płycie Stadionu Narodowego, który 30 września podczas trwania imprezy będzie dla wszystkich otwarty. Weźcie ze sobą dzieci, żony, kochanki, rodzeństwo, dziadków, znajomych i sąsiadów. Zróbcie tłum!

A po drugie primo, w kibicowaniu to już pełna dowolność np.
  • klaszczecie (tak długo, jak tylko się da)
  • wyczytujecie imiona z numerów startowych przypiętych do naszych koszulek i drzecie się się np. "Dawaj Bo! Ale super lecisz", "Jesteś naaaajlepsza!"
  • a jeśli bez imion, to choć po koszulkach np. "Brawo dla pani w różowym" (jeszcze nie wiem czy będę w różowym czy w czarnym, poinformuję w swoim czasie)
  • specjalne dopingujcie kobiałki - te okrzyki mobilizują nie tylko nas, ale i facetów (zwłaszcza gdy ich wyprzedzamy)
  • na tacy można mieć dla nas kostki cukru, czekoladę, kawałki pomarańczy i nas tym częstować (ale trzeba mieć tego sporo)
  • przybijacie biegaczom piątki i inne żółwiki
  • z boomboxa można też puszczać zapętlone powersongi np. to
  • masz gwizdek? gwiżdź!
  • masz wuwuzelę? dmij!
  • masz bęben? bębnij!
  • masz chorągiewkę? machaj! a kołatką kołocz!
  • na prześcieradle wysprejujcie na ten przykład "Run Bo!" albo jakiś inny transparent z motywującym i śmiesznym hasłem wykombinować można (np. świetny tekst z Cracovia Marathon "Obiad o 12.00")
  • samicośwymyślcie
Co się będę rozpisywać. Łomot trzeba zrobić. Hałas, radość wielką i entuzjazm, abyśmy zapomnieli o bolących stopach, sztywniejących mięśniach, zmęczeniu i niedajboże ścianie jakiejś nie do pokonania. Wielu z nas spełniać będzie swe marzenie i jednocześnie toczyć ogromną walkę ze słabościami, niemocą, brakiem sił i wiary. Oraz głosem, że nie dam rady. Pomóżcie nam swym dopingiem go zagłuszyć!

I jeszcze jedno. Tak, to oczywiste - przepięknie i szybko biegają ci z początku stawki. Ale to nam, całemu 8-tysięcznemu ogonowi doping jest najpotrzebniejszy. Szczególnie na ostatnich kilometrach. I to dla nas zdzierajcie gardła.

Za co niniejszym bardzo dziękuję prosząc równocześnie o trzymanie kciuków zwłaszcza za taką jedną ;) Najprawdopodobniej w różowym. Lub czarnym.

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ala, hmm, niech pomyślę... Pierwsza i druga dyszka to adrenalina niesie, potem jest półmetek i świadomość że z górki. Potem 30 km i chwila prawdy, a od 40 km widać już Narodowy to tam polecę na skrzydłach. Czyli reasumując - na każdym kilometrze! ;)

      Usuń
  2. Bo, ja to się tą Twoją Warszawą denerwuję prawie tak samo jak swoim Poznaniem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję odwzajemnić się denerwowaniem 14 października. A nawet bardziej ;)

      Usuń
  3. Ja będę klaskać wirtualnie z miasteczka mojego :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo rewelka:) ten tekst może zachęcić chyba najbardziej opornych;)Powodzenia:)Będzie tam sporo Zabieganych "mandarynek" a i jeszcze jedna w Berlinie;) wszystkim Wam będę dopingował i trzymał kciuki:)ale niestety jak Gohs wirtualnie;)pozdrowionka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wirtualnie czy nie, liczę Was z Gohs, Kubą i Beatą jako kibiców. Dzięki dzięki!

      Usuń
  5. Za klasykiem napiszę "Żyję tylko po to, by napierdalać warszawiaków." ;-)

    Ten wpis, to jedna wielka pomyłka. Ja bym napisał to inaczej. Nie kibicujcie, zacznijcie biegać!

    Powodzenia. Będę kibicować z wielkopolski :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja sobie muszę zrobić rozpiskę, komu w jaki dzień i o której kciuki trzymać :) i przypomnienie w telefonie nastawić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powodzenia! Ja będę dopingował na 30. km.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... na 30.km powiadasz? No nie obiecuję, że się odśmiechnę ;)

      Usuń
  8. wirtualnie, ale na całym dystansie! :)

    OdpowiedzUsuń